niedziela, 18 września 2011

Jesień za pasem:) Astronomiczna pojawia się w tym tygodniu, a u mnie kolorystycznie już dziś. Pierwszym bohaterem wieczornego wpisu są dwa szare,owalne piryty otulone tasiemkami sutaszu w kolorze ciepłej żółci, nasyconej zieleni i kompatybilnej z pirytem szarości. Długość około 4 cm, bigielki oczywiście srebrne. Inne byłyby znieważeniem sutaszu;]

Piryty jesienne



Indian summer

Kolejna jesienna wariacja, na pewno nie ostatnia. Czekoladowy brąz, ciepła zieleń i soczysta pomarańcz otuliły rude ceramiczne pastylki. Do tego oliwki hematytu, idealnie komponujące się ze swoimi mniejszymi,  kulistymi wersjami  wplecionymi w zakamarki kolczyków. Długie:) Prawie 8 cm, ale lekkie jak piórko - jedna z niezaprzeczalnych zalet biżuterii tworzonej w tej technice.
A skąd nazwa Indian Summer? Bo kolorki takie indiańskie i babie lato już się snuje dookoła... :)
Dziś zapraszam do rzucenia okiem na spore stadko zakładek. Wszystkie mają ok. 12 cm długości jeśli chodzi o ich część srebrzystą. 
Co do zawieszek, mających docelowo obijać się urokliwie o grzbiet pochłanianej księgi, długości są różne, a wzory, cóż, nie ma dwóch takich samych:)
Jak widać wciągnęła mnie też zabawa z ozdabianiem zdjęć różnymi pędzelkami dostępnymi w Gimpie (chwała jego twórcom po wsze czasy:) 
Mam nadzieję, że moje graficzne wariacje się Wam podobają:]




























sobota, 10 września 2011

Sutaszowe zaległości


Jeśli kiedykolwiek zastanawiałam się, dlaczego wyroby z sutaszu są tak drogie, to zarzuciłam te myśli, gdy sama na poważnie wzięłam się za tą technikę. 
Masę czasu pochłania przede wszystkim projekt, wizja - u mnie to zapewne jakieś 70 %,ponieważ zwykle i tak zmieniam pomysł jeszcze w trakcie tworzenia.
 Do tego naprawdę godziny, godziny pracochłonnego schylania się nad igłą i nitką, tudzież żyłką, która uwielbia się sadystycznie plątać...ale w pewnym momencie, gdy zaczynam widzieć, jak moja wizja zaczyna się wyłaniać, to cały ten trud jest uzasadniony. A gdy efekt podoba się "nosicielce docelowej" - to już w ogóle jest pięknie i   idealnie:)


Zwieńczenie czarno-białego zestawu z poprzedniego wpisu. Oj, trochę czasu i złotej cierpliwości ta bransoletka kosztowała...ale efekt końcowy był jej wart. Do tego stopnia, że o ile nie przepadam za tą częścią biżuterii, to chyba sobie coś w tym stylu sprawię przyszłościowo, bo pięknie się prezentuje na dłoni:)




Lawa otulona sutaszem, uwielbiam takie mocne połączenia kolorów i faktur - chropowata lawa i jedwabiste tasiemki sutaszu. Na razie wiszą sobie na zwykłym biglu, ale myślę, że powinnam im sprezentować średniej wielkości rybki, będą jeszcze piękniej zwracać uwagę:)




Bardzo pociąga mnie idea tworzenia sutaszu odpowiedniego nie tylko do wieczorowych kreacji i na wielkie wyjścia, ale też takiego drobniejszego, do cieszenia się nim na co dzień. Docelowo kolczyki zawisły na biglach - rybkach, co dodało im jeszcze subtelności i wdzięku:)




Uwielbiam fioletowy kolor w biżuterii, bo pasuje do chyba każdego typu urody:) Tu pięknie prezentuje się pod postacią ametystowego wisiora długości ok. 5-6 cm.




Sutasz w Wenecji, czyli jak miło można wzbogacić piękne koraliki ze szkła weneckiego. Plus drobne, szklane koraliki w jesiennej kolorystyce. Pięknie w tym zestawie wyglądałby jakiś zielonooki rudzielec:)




A to nieco krótsza wariacja kolorystyczna zawijasków poniżej. Łączy je również wspólna okazja, ponieważ były prezentem dla wspomnianej kuzynki:) Podobno nawet się podobają;)




Kolczyki stworzone z okazji wesela bliskiej kuzynki:) Udało mi się idealnie je dopasować do pięknej, długiej sukni właśnie w odcieniach fioletu, szarości i brązu. Długie, ok.5-6 cm.





Piękne sutaszowe maleństwa, ciut nieostre; niestety zdjęcie w bardzo niesprzyjających warunkach robione. Długość ok. 2-3 cm.




Białoszare perełki w otoczeniu sutaszu białego i dwóch eleganckich odcieni szarości. Tak jak już pisałam na fotoblogu, gdybym teraz brała ślub, to nie musiałabym tyle latać po sklepach w poszukiwaniu podchodzącego mi kompletu - po prostu sama bym go sobie zrobiła:)